Cztery techniki aby nauczyć się optymizmu
Jak się nauczyć optymizmu? Ale zaraz, można się tego w ogóle nauczyć??
Jak się nauczyć optymizmu? Ale zaraz, można się tego w ogóle nauczyć??
Na pewno nie raz słyszałeś, że ktoś jest optymistą albo pesymistą, jakby to była ich cecha wrodzona. Właściwie nikt nigdy nie mówił mi o optymizmie jako o umiejętności, którą da się wyćwiczyć… A jednak coś sprawia, że faktycznie niektórzy ludzie są bardziej lub mniej optymistyczni. Każdy jednakowo napotyka w swoim życiu na trudności, problemy i przeciwności losu. Część ludzi popada zatem w bezradność i pesymizm- "zawsze wszystko co złe musi mnie spotkać", "mi nic się w życiu nie udaje", "nigdy nie mam szczęścia"….
Optymizm i pesymizm to styl podejścia do życiowych trudności, którego uczymy się w dzieciństwie. Najczęściej kształtują go nasi opiekunowie czy środowisko w jakim dorastamy. Budujemy nasz wewnętrzny system postrzegania i interpretowania rzeczywistości. Można powiedzieć, że są to nasze spersonalizowane filtry przez jakie patrzymy na świat.
Może więc zdarzyć się tak, że gdy w młodości często słyszeliśmy narzekania rodziców na życie, to taki pogląd też będzie nam bliższy. Brak wiary we własną sprawczość i podejście typu " życie jest ciężkie i niesprawiedliwe" nazywa się "wyuczoną bezradnością".
Termin ten wprowadził doktor Martin Seligman, nazywany ojcem pozytywnej psychologii. Badał on, wraz z zespołem, reakcje ludzi i zwierząt w sytuacjach bardzo trudnych czy wręcz traumatycznych. Ludzie, którzy mimo przeciwności wykazywali wolę walki o poprawienie swojej sytuacji, nie załamywali się i nie popadali w apatię- zazwyczaj faktycznie byli w stanie poradzić sobie i powrócić do równowagi życiowej.
Badacze więc, zastanawiali się co przyczynia się do tak różnych podejść? Co sprawia, ze nie popadamy w wyuczoną bezradność, mimo iż jesteśmy w, dokładnie tak samo, trudnym położeniu?
Okazuje się, że to właśnie nasz styl wyjaśniający jest tym czynnikiem który kieruje nas w stronę nadziei na pozytywne rozwiązanie lub właśnie w stronę pesymizmu i braku motywacji do działania. Jak już wspomniałam styl wyjaśniający kształtuje się przede wszystkim w dzieciństwie, ale nie jest cechą stałą i da się wypracować nowy styl.
Styl wyjaśniający, według teorii, ma trzy wymiary:
- Osobistej sprawczości "ja" - "nie ja" - Trwałości "zawsze" - "nie zawsze" - Zasięgu "wszystko" - "nie wszystko"
Dla przykładu weźmy to pierwsze stwierdzenie, które napisałam na górze artykułu- "wszystko co złe, zawsze musi mnie spotkać".
Takie przekonanie odbiera mi sprawczość, ponieważ coś, i to coś złego, mnie spotyka, więc to "nie ja" mam na to wpływ i nie mam nad tym kontroli. Dalej analizując- "zawsze", oznacza, że ma to charakter trwały, nie jest sporadycznym potknięciem czy przejściową trudnością… I ostatecznie, w wymiarze zasięgu - "wszystko" objęte jest tym odgórnym pechem… każda dziedzina mojego życia! Gdy myślimy w ten sposób, bardzo trudno jest znaleźć w sobie motywację i wiarę, że wszystko się ułoży w przyszłości. Nie dostrzegamy też pozytywnych aspektów w naszym życiu- odchodzą one w cień niepowodzenia, które nas spotkało.
A pomyślmy w ten sposób: "dziś nie miałam lepszego pomysłu jak rozwiązać tę sprawę". "Ja" czyli osoba sprawcza, mająca bądź co bądź możliwość decydowania o sobie. Dzisiaj czyli "nie zawsze"… niepowodzenia nie są moją stałą, wydarzają się czasem owszem, i akurat dziś tak się zdarzyło. Dalej- spoglądając na "tę sprawę" czyli "nie na wszystko"- minimalizujemy rozmiar szkód. Widzimy, że dana sytuacja dotyczy jakiejś dziedziny naszego życia, konkretnej sytuacji, a nie powoduje kataklizmu "globalnie".
Pytanie- jak więc możemy zmieniać nasze podejście i styl wyjaśniający? Doktor Seligman proponuje cztery techniki:
1. Kwestionowanie.
Pytając siebie - jakie są dowody na to? Jakie dowody świadczą przeciwko? - zauważamy niedoskonałość logiczną w naszych pesymistycznych założeniach. Zazwyczaj okazuje się, że posłużyliśmy się daleko idącą generalizacją i tak naprawdę nie ma dowodów na to, że "zawsze wszytsko co złe spotyka mnie w moim życiu"….
2. Alternatywy.
W tym miejscu zastanawiamy się jakie są alternatywne wyjaśnienia naszych trudności? Czy są inne możliwe wyjaśnienia dlaczego spotkało nas to co spotkało?
3. Implikacje (konsekwencje)
Technika, która ma na celu zastanowienie się, czy konsekwencje danej sytuacji faktycznie będą aż tak rozległe jak nam się wydaje? Czy nieporozumienie z szefem na pewno będzie skutkowało zwolnieniem z pracy i w rezultacie bezdomnością bo nie uda nam się przecież spłacić kredytu bez pracy?? A może po prostu dziś mieliście gorszy dzień i różne podejście w danej kwestii?
4. Przydatność.
Czy mój punkt widzenia, moje przekonanie, mi służy? Czy może wierząc, że "nic mi w życiu nie wychodzi", już na starcie sabotuje moje wysiłki? Czy sama siebie nie podkopuję, uznając pewne stanowisko za prawdę objawioną…?
Optymizm to bardzo przydatna umiejętność, o ile nie jest to optymizm nierealnie przerysowany, który też nie znajduje podstaw w faktach i rzeczywistości… Narażamy się na dużą krzywdę, myśląc, na przykład, że "moje życie jest usłane jedynie pasmem sukcesów"…."nic przykrego mi się nie przydarza"… Z założenia jest to podejście nierealne i naraża nas na zawód. Życie niesie ze sobą również trudności i akceptacja tych trudności jest, sama w sobie, formą optymizmu. W kultywowaniu optymizmu, nie chodzi o to aby ślepo powtarzać sobie pozytywne afirmacje- za optymizmem stoi też działanie. Nie chodzi o chwilową poprawę swojego nastroju a faktyczne realne dążenie do przywrócenia równowagi.
Prowadzenie wewnętrznego dialogu i zadawanie sobie pytań, na temat własnych przekonań zaczyna się od obserwacji. Poznając lepiej siebie, poprzez kultywowanie Uważności, mamy szansę zauważyć jakimi pułapkami myślowymi podążamy najczęściej. Co wprawia nas w stan obniżonej motywacji a co uskrzydla i pcha do przodu pomimo wszystko?
Zostaw swój komentarz